wtorek, 25 sierpnia 2015
piątek, 21 sierpnia 2015
kawa i podesty |
Kolejna zagadka z cyklu Tajemniczy Ogródek dla poszukiwaczy Smakogrodów i pysznej kawy...
Jest dostępna rzadko. Bardzo rzadko. Od soboty do niedzieli. A czasem i wtedy nie. Teoretycznie można tam trafić przypadkiem, pałętając się po Kazimierzu. Skręcając z Pl. Wolnica w Wawrzyńca (mając po lewej kościół Bożego Ciała) w mózg wwierca się zapach kawy. Ale taki, który dociera tam bez pośrednictwa nosa. Wtedy już jest tak jak z Rockforem z Drużyny RR – podążasz za smugą zapachu przez bramę i lądujesz w ogródku.
To znaczy w przestrzeni, która stopniowo zamienia się w ogród. Ponieważ to jednak Kazimierz i ma hm…swój urok. Za stoliki tymczasowo służą szpule od kabli. Jest budka dla kotów z oberwanymi uszami, tynk odpada, tworząc interesujące obrazy,a na turkusowym balkonie suszą się kolorowe pościele z kory.
Ale na lewo całość sukcesywnie nabiera smaku: są już drewniane podesty, sprytnie adaptujące krzew lilaka, jest donica z fioletowym szczawikiem trójkątnym/Oxalis triangularis /, białą surfinią i szczepiony żywotnik (choć trochę zmęczony).
Są lawendy, zakwitające bazylie, oregano, mięta. Sterta dociętych desek z płyty wiórowej wkrótce zamieni się w wiszące, ziołowe ogrody na ceglastym murku. Jest potencjał, jest atmosfera i jest…kawa. Palona na miejscu, prawdziwa i serwowana przez kawomistrzów miłych i zaaferowanych, emanujących kofeinową energią i zaangażowaniem. Nie może się nie udać, czujemy, że już wkrótce powstanie tam prawdziwy kawiarniany Smakogród.
środa, 19 sierpnia 2015
ziołowo na Rynku |
Smaczny ogródek gastronomiczny w centrum miasta. Nie widać żadnych petunii czy pelargonii – po prostu zioła. Jedyne kwiaty to żółte koszyczki kocanki / Helichrysum angustifolia / ‘Tall Curry’ o aromacie… dobrze przyprawionego kurczaka. W prostych, pordzewiałych skrzyniach wokół ogródka rośnie “żywopłot” rozmarynowy /Rosmarinus officinalis / i miętowy /Mentha spicata / .
W plantersach z formowanymi w topiary drzewkami laurowymi* / Laurus nobilis / rośnie wonny dywanik z tymianku / Thymus vulgaris /, chroniąc jednocześnie ziemię przed nadmierną transpiracją. Wszystkie zioła, rzucone na patelnię (jaką latem jest płyta Rynku w Krakowie) spisują się świetnie i równie smacznie pachną. Olejki eteryczne parują w powietrzu. Jedynym nieziołowym gatunkiem jest srebrnolistna Dichondra, spadająca kaskadą spod parasoli (od firmy Tyskie…).
Śródziemnomorską florę uzupełnia menu i wina z południa Europy. Ogródek coś w sobie ma, jest przemyślany i można nazwać do Smakogrodem <3.
*Drzewka laurowe nie obraziłyby się o: trochę intensywniejsze podlewanie i kurację ze skrzypu lub chityną plus usunięcie przypalonych liści, by w ich miejsce mogły wyrosnąć nowe.
leszczynowe parasole |
Przy bramie przy ul. Kanoniczej stoją dwaj strażnicy, a raczej strażniczki: leszczyny / Corylus avellana ‘Pendula’/ o pokroju parasolowatym, przystrojone w pastelowe kwiaty, tolerujące półcień: nowogwinejski niecierpek / Impatiens hawkeri /, dalie karłowate Gallery ‘La Tour’,euphorbia ‘Diamond Frost’ i pstry bluszcz o waniliowożółtych obrzeżeniach liści.
Pomimo zamiłowania do słońca, ciepła i piaszczystego, lekkiego podłoża o dziwo w tym towarzystwie świetnie czuje się także gaura ‘Passionate Pink’ o wertykalnym pokroju, delikatnych różowych kwiatach na delikatnych, wzniesionych pędach . Będzie kwitła wytrwale aż do przymrozków, ponieważ w Polskich warunkach przemarza i traktowana jest brutalnie jako roślina jednoroczna. Niecierpek w smacznym kolorze gumy balonowej sprawił, że dzięki tym dwóm donicom wiekowa brama stała się częścią miasto-ogrodu Kraków.
Etykiety:
drzewka do pojemników,
Kanonicza,
kompozycje w pojemnikach,
Kraków,
kwiaty sezonowe,
miastoogród,
rośliny do pojemników
Lokalizacja:
Kanonicza, Kraków, Polska
skrzyp Si |
W wersji dziecięcej kąt ogrodu zarośnięty skrzypem zawsze był miniaturowym lasem. Jeśli rośnie i w naszym ogrodzie nie tępmy go bezlitośnie. Skorzystajmy z jego dobrych właściwości i zostawmy mały fragment ogrodu w formie rezerwuaru cennego surowca.
Skrzym polny / Equisetum arvense/ – bylina z gromady Paprotników o jedynym w swoim rodzaju ‘choinkowatym’ pokroju i segmentarycznej budowie. Wczesną wiosną można obserować I stadium generatywne przemiany pokoleń – ‘dymiące’ zarodnikami kłosy, a dopiero od maja raczyć się zielonymi pędami asymilacyjnymi o wysokości nawet 40cm o właściwościach leczniczych, nie tylko dla ludzi.
Skrzyp zawiera m.in.:
krzemionkę SiO2 (wzmacnia, uodparnia ściany komórkowe, reguluje przepływ soków, utrudnia wnikanie i rozprzestrzenianie się patogenów), saponiny, kwas askorbowy, akonitowy, kawowy, fenolokwasy, alkaloid nikotynę (działanie przeciwbakteryjne).
Preparaty ze skrzypu stosujemy do:
| ochrony i wzmocnienia roślin przeciwko szkodnikom o aparacie gębowym kłujaco-ssącym (mszyce, mączliki, wciornastki) i chorobom grzybowym, bakteryjnym
| regulacji wzrostu roślin (jeśli są zbyt wybujałe i wiotkie wzrost się spowolni, jeśli się zatrzymały i nie mogą ‘ruszyć’ – skrzyp je obudzi)
Świeży skrzyp stosujemy do:
| gnojówki skrzypowej – zrywamy ziele, rozrywamy na fragmenty, wrzucamy do konewki a najlepiej drewnianej beczki (byle nie metalowej), zalewamy wodą i odstawiamy w słonecznym miejscu i czekamy aż zacznie się pienić i…nieładnie pachnieć. Jeśli konewka stoi na balkonie i nos nam odpada dosypmy trochę wapna (skruszona szkolna kreda) – złagodzi aromat.
| jako dodatek do gnojówki pokrzywowej wraz z szczypiorkiem, żywokostem, narecznicą będzie zarówno nawozem, jak i biostymulatorem odporności
Jeśli roślina jest mocno zaatakowana stosujemy preparat nierozcieńczony. W miarę poprawy jej kondycji stopniowo rozcieńczamy dawki. Kiedy roślina wróci do zdrowia do końca sezonu raz na 2 tygodnie warto podlać ją ‘skrzypiącym’ roztworem.
Oprysk skrzypocydem: Uszuszony skrzyp możemy rozetrzeć na proszek, wymieszać z szarym mydłem lub miętowym Ludwikiem, rozcieńczyć wodą i opryskać pędy zaatakowane przez szkodniki.
Suszony skrzyp możemy wykorzystać do tworzenia biopreparatów (508). Jest to jednak długi temat, który już wkrótce pojawi się w Smakogrodzie.
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
słonie & falafel |
Nawet w upalne dni rodem z Tel-Avivu po długim spacerze ma się ochotę coś hamsnąć. Najlepiej wieczorem, pod gołym niebem (ewentualnie parasolem) i tak na dziko – palcami prosto z miseczek. W Krakowie można znaleźć cały świat. Testując smaki kminu, kolendry,ciecierzycy można przymknąć oczy i niemal słyszeć izraelski gwar. Jednak łyk beduińskiej kawy z kardamonem orzeźwia umysł i przypomina, że smak to nie wszystko – ważny jest też ogród.
Proste, mocne zestawienie rozplenicy słoniowej / Pennisetum / ‘Vertigo’ i seledynowego, fluorescencyjnego koleusa Blumego / Coleus blumei / pasuje do ocynkowanych skrzyń. Zestawienie kojarzy się z nocną łąką, gdzie wśród wysokich, fioletowych od księżycowego blasku traw, snują się sennie świetliki (trochę jak turyści po Kazimierzu). Obydwa gatunki tolerują pólcień, są bardzo odporne na zaniedbania i stosunkowo spore (rozplenica: 60-90cm, koleus: 40cm), dzięki czemu dają efekt naturalnej przesłony i wydzielenia strefę ogródka od placu.Od słodszej, Miodowej strony znajduje się następny ogródek o innym charakterze, pełniejszy w meble, mur i cień drzew. Wydaje się nie nawiązywać do ‘ciemniejszej strony’, jakby odbiła tam palma / na dodatek Chamaedorea / a obyczaje są bardziej swobodne i lekko wygniecione jak umeblowanie. Smakogród rozsmakował się jednak bardziej w owej części ze słoniami.
babki |
Dziś z okazji Zielnego Święta Lata: zbieramy babki.
To akurat łatwe. Rosną na łąkach, przydrożach, pastwiskach – często w towarzystwie koniczyny. Każdy potrafi rozpoznać babkę, ponieważ nie raz ratowała nas w roli zielonego plastra, kiedy otarliśmy kolano złażąc z drzewa. Szeroki, charakterystyczny jajowaty liść służy też do wróżby: ile wystających ‘nitek’ (nerwów…) tyle będziemy mieć dzieci. Lub mężów.
Babka lancetowata / Plantago lanceolata L. /towarzyszyła nam w przeziębieniach, kiedy piliśmy karmelowy, ciemny syrop na kaszel. Nie raz liście babki stanowiły cenną walutę jako zielone nominały lub udawały sałatę. Otóż naprawdę – liście babki są jadalne. Tak samo jej kłosowate kwiatostany: gotowane ala łąkowe szparagi, maczane w sałatkowych dressingach. Smakują hm…łąką.
U obydwu babek skład liści jest podobny:
| aukubina, flawonoidy, kwas organiczne, garbniki, pektyny, związki śluzowe, krzemionka i sole cynku, witaminy A, K i C |
Najlepiej dodawać wiosną i latem babkę do śniadaniowych, zielonych koktajli. Przepis na łąkowy koktail sierpniowy:
| garść kwiatów białej koniczyny
| ok. 10 liści babki szerokolistnej i lancetowatej
| kilka pędów jasnoty białej lub samych kwiatów
| garść pędów tasznika
| kilka młodych liści lipy i brzozy
| woda.
Opłukać, zmiksować i gotowe. Już w ustach liście łagodzą stany zapalne błon śluzowych. Przyspieszają regenerację naskórka, gojenie się ran. Stymulują też układ odpornościowy organizmu.
I jeszcze metoda Cioci J. – by słońce w czasie opalania nie przysmażyło na czerwono nosa – połóżmy na nim babkowy liść :) Tę samą metodę możemy zastosować na ramiona na czas ogrodniczych prac – zielone naramienniki chronią przed poparzeniem.
Etykiety:
babka Plantago,
bioogród,
etnobotanika,
jadalne chwasty,
przepis na łąkowy koktail,
użyteczne chwasty,
zioła,
zioła na gojenie się ran
Lokalizacja:
Czułówek, Polska
paznokwiatki |
Kwitnące złoto o balsamicznym zapachu. Kwiaty nagietka to niezbędnik każdego Smakogrodu. Można je siać w gruncie i do donic. Wysiane pod nowoposadzonymi drzewami owocowymi pomagają się im przyjąć. U starszych drzewek stymulują owocowanie i wybarwienie owocu. Wabią też zapylacze i bzygowate (których stadium larwalne żywi się pazernymi mszycami!).
Nagietek lekarski, krak. ‘paznokietki’ / Callendula officinalis / – światłolubna roślina jednoroczna, łatwa w uprawie na każdej ziemi ogrodniczej, jeśli uchronimy siewki przed ślimakami. Dorasta do 30-50cm wysokości, zakwita w czerwcu lipcu i utrzymuje kwitnienie do późnej jesieni, jeśli pilnujemy usuwania przekwitniętych kwiatów. Ostatnim kwiatom (na pocżątku października możemy pozwolić zawiązać nasiona, by nagietek sam wysiał się na przyszły rok. Zawiązywanie nasion (sierpowatych niełupek) trwa ok.2-3tygodni.
Płatki można jeść na surowo, dodając je do zup, koktaili i sałatek a także konfitur np. z mirabelek i moreli – wzbogaci ich bukiet smakowy i barwny ;).
Można je do tych celu również zasuszyć. Jeśli mamy dużo surowca Flos Calendulae zróbmy macerat i własną nagietkową maść. To proste.
Jak zrobić maść nagietkową?
suszone płatki nagietka (garść) zalewamy olejem tłoczonym na gorąco np. rzepakowym lub słonecznikowym w ciemnej butelce a najlepiej sztandy na ok. miesiąc i odstawiamy w suche, ciemne, chłodne miejsce. Oznaczamy karteczką dzień rozpoczęcia maceracji, na wypadek gdybyśmy po 10 latach chcieli sobie przypomnieć, co to jest.
zdobywamy od rzeczowego pszczelarza plastry wosku pszczelego
gdy macerat jest gotowy przelewamy go przez sitko do ceramicznego rondelka i podgrzewamy na wolnym (bardzo wolnym!) ogniu.
gdy wyczuwamy, że jest już dobrze rozgrzane łamiemy i dorzucamy wosk pszczeli mieszając drewnianym patyczkiem
mieszamy cały czas aż wosk się rozpuści i całość stanie się lekko matowa, mleczna, nieprzeźroczysta
przelewamy do małych słoiczków, zakręcamy mocno i odstawiamy w chłodne, ciemne miejsce.
Maść jest rewelacyjna na rany, oparzenia, zmiany skórne, blizny, podrażnienia, uczulenia albo jako balsam do ust, szczególnie jeśli ktoś ma tendencję do pierzchnięcia czy wirusowych zapaleń. Mama B. smaruje się maścią nagietkową od stóp do głów i zawsze wygląda kwitnąco <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)